Muzyczka :3

niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział II

Kiedy wyszłam z pokoju odesłałam Leona z powrotem . Schodząc ze schodów przyłapałam parę osób jak się na mnie dziwnie patrzą . Skierowałam się do wyjścia będąc już przy drzwiach pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam z gildii . Szłam spokojnie w stronę domu . Widziałam pary , które siedzą w parku i rozmawiają . Czasami ich " rozmowa " przeradzała się w coś więcej . Uśmiechnęłam się idąc kiedy sobie przypomniałam miałam coś kopic na jutrzejszy dzień i na kolacje . Po dzisiejszym dniu musiałam się jakoś rozluźnić . Podchodząc kupiłam parę jabłek , jajek , mnóstwo batoników i butelek z wodą . Do tego jakieś warzywa na śniadanie . Szłam z zakupami do domu . Nuciłam sobie jakąś niedawno usłyszaną piosenkę gdy weszłam do domu . Szybko zaczęłam przygotowania do mojej słodkiej kolacji . Postanowiłam zrobi tarte jabłkową . Po jakiś 10 minutach ciasto zaczynało się piec . Poszłam do łazienki i napuściłam do wanny dużo ciepłej wody . Do tego świece i kadzidełka lawendowe , które rozluźniają . Kiedy wanna była prawie pełna zakręciłam wodę i wlałam mój specjalny płyn do kąpieli o zapachu fiołków . Teraz jeszcze jakaś przyjemna muzyka i powinno być dobrze . Poszłam do pokoju i moją MP3 i radio do , którego ją podłączyłam . Wzięłam minutnik , żeby wiedzieć kiedy wyjść z wanny i moją najlepszą koszule nocną , którą dostałam od Cany na ostatnie świta . Wściekle czerwona z koronkowymi dodatkami i na małych cienkich ramiączkach . Kiedy wszystkie rzeczy miałam już w łazience ustawiłam sobie sobie budzik na 0,5 godziny żeby nie zapomnieć o cieście . Podłączyłam radio i ustawiłam pierwszą lepszą piosenkę . w całej łazience było ciemno i delikatne światło dawały tylko świece , delikatny dym sączący się z dziesiątek kadzidełek sprawiał ,że jedyne co było czuć to lawenda . Rozebrałam sie i powoli weszłam do wody . Odprężając się zaczęłam się myc . Nawet nie zauważając kiedy mój minutnik zadzwonił oznajmiając chwile w której musiałam wyjść z mojego małego raju . Wytarłam się i szybko ubrałam w koszule nocną . Podeszłam do piekarnika i wyjęłam z niego ciasto , żeby ostygło . Nagle usłyszałam pukanie do drzwi . Kiedy je otwarłam zauważyłam w nich Erze .
- W czymś Ci pomóc ?
Erza patrząc na nią wysoko podniosła prawą brew .
- Nie . Po prostu mój instynkt mi podpowiada , że zrobiłaś ciasto .
- Tak zrobiłam tarte jabłkową . Masz ochotę ?
- Oczywiście .
Poszłyśmy razem do kuchni i ukroiłam Erzie duży kawałek tarty . Do tego lampka dobrego wina . Usiadłam po chwili obok niej i zaczęłam również jeść .
- To Lucy ... co robiłaś u Mistrza ?
- Musiałam mu powiedzieć o czymś bardzo dla mnie ważnym . Możliwe , że dla smoczych zabójców także .
- Powiesz dokładnie o co chodzi ?
- O mojego prawdziwego ojca , ale nie jestem gotowa jeszcze o tym mówić .
- Dobrze rozumiem
Kiedy Erza już zjadła i wypiłyśmy obie wino . Zaczęła wstawać .
- Może chcesz zostać tu na noc ?
- Nie , ale dzięki .
Odprowadziłam ją do drzwi i pożegnałam się z nią . Jak sobie przypomniałam jak na początku naszej znajomości się jej bałam to aż ciężko uwierzyć iż teraz mogę ją nazwać jedną z bliskich przyjaciół . W całkiem przyjemnym nastroju poszłam w stronę sypialni . Kiedy podeszłam do łóżka usłyszałam chrapanie . Oświeciłam lampkę nocną i zauważyłam , że na moim łóżku śpi Natsu z Happy'm . Zrezygnowana wzięłam pościel z szafy i położyłam się na kanapie . Zasnęłam szybko . Kiedy się obudziłam leżałam na łóżku w objęciach Natsu . Szybko wyszłam z jego objęć .
- Natsu cholero jedna czemu leże w łóżku , a nie na kanapie .
Natsu odpowiadał na wpół przytomnie
- Łóżko jest wygodniejsze niż jakaś kanapa .
Zła poszłam się ubrać w normalne ubrania . Kiedy po jakiś 20 minutach byłam ubrana Natsu i Happy już nie spali .
- Witaj Lucy - zawołał Happy
- Hejka . Nie macie innego miejsca , żeby spać ?
- Mamy , ale u Ciebie śpi się najlepiej . - odparł Natsu
- Wrr... Dobra a teraz uciekajcie muszę coś zrobić , a nie mogę tego zrobić przy was .
- Natsu , Lucy coś przed nami ukrywa .
- Och uciekajcie . Za chwilkę pójdę do gildii i tam się spotkamy .
- Aye Sir .
Happy i Natsu wyskoczyli przez okno i biegiem udali się do gildii . Ja w tym czasie wyciągałam torbę i spakowałam do niej batoniki i jakieś ubrania . Nie byłam pewna kiedy Crux znajdzie Mojito , ale chciałam być przygotowana aby w każdej chwili się wybrać się na jego poszukiwania . Gdy torbę spakowałam położyłam ją w rogu pokoju  . Spakowałam jeszcze większość tarty . wsadziłam ją do małej torby w której mam parę najpotrzebniejszych rzeczy . Wyszłam z domu i zamknęłam go na klucz . Szłam w stronę gildii . Kiedy byłam prawie na miejscu zauważyłam jedną dziwną rzecz . Było strasznie cicho , jak na Fiary Tail aż za cicho . Niepewnie otworzyłam i weszłam do środka . Było strasznie ciemno . Nagle światłą się zapaliły i usłyszałam krzyk wszystkich moich przyjaciół .
- Sto lat Lucy !
Stałam oniemiała i patrzyłam na nich .
- Skąd wiecie ... ? - spytałam
- Nic przed nami nie ukryjesz - zawołał ze śmiechem Natsu .
Cała gildia była udekorowana serpentynami i balonami . Na każdym stole stały po 3 beczki wina . W rogu stał stos prezentów . Gildia szybko zabrała się do picia wina .Szybko i dyskretnie dała Erzie tarte po czym poszła do swoich przyjaciół i spędziła z nimi całe do południe  . Jako jedna z nielicznych nie piłam . Nie czułam się najlepiej . Całe ciało mnie niemiłosiernie swędziało . Byłam teraz teoretycznie dorosła , ale czy to swędzenie może być skutkiem 18 urodzin ? Nie byłam pewna więc postanowiłam podejść do Wendy by coś doradziła . Wendy stała na uboczu z Carlą . Były trzeźwe jako nieliczne .
- Panienka Lucy ! Jak się pani czuje ? - spytała Wendy
- Wendy skarbie proszę tylko Lucy . Mogłabyś popatrzeć na moją rękę . Strasznie swędzi  i chciałam poznać twoją opinie na ten temat .
Wendy wyciągnęła rękę i Wendy przyjrzała się jej uważnie .
- Masz na ręce tak jakby przyklejoną łuskę . Taką białą .
- Dziękuje więc to chyba to . Możesz nikomu o tym nie mówić ?
- Jasne , ale co zamierzasz z tym zrobić ?
- To się okrze . Do zobaczenia Wendy i Carlo
Pocałowałam Wendy we włosy tak samo jak Carle . Wyszłam na dwór by nabrać trochę świeżego powietrza . Nikt tego nie zauważył ponieważ niemal wszyscy byli piani . Popatrzałam na łuskę . Była niewielka i teraz jak się jej przyjrzałam nie była biała , ale lekko różowa . Poczułam znajome uczucie .
- Lucy znaleźliśmy go . - Usłyszałam głos Leona dochodzący za moich pleców .
- Musze iść szybko do domu po torbę i zostawię małą kartkę , żeby członkowie się bardzo nie zamartwiali .
- Dobrze
Pobiegliśmy do mojego domu i napisałam szybki liścik
Kochani
Z pewnych powodów muszę was na jakiś czas opuścić .
Nie martwcie się o mnie dam sobie radę .
Lucy
- Gotowa ? 
- Gotowa to gdzie musimy się udać .
Leo nic nie powiedział tylko chwycił mnie za rękę i biegliśmy razem w tylko jemu znanym kierunku .  I tak zaczęła się nasza podróż .